Romain Gary
„Obietnica poranka”
„Obietnica poranka” to jedna z moich najbardziej ukochanych (obok „Życia przed sobą” tego samego autora), czytanych przeze mnie wielokrotnie i najczęściej kupowanych na prezenty książek.
Nie twierdzę, że należałoby zabraniać matkom zbytniej miłości do dzieci. Mówię tylko, że lepiej jest, kiedy matki mają jeszcze kogoś do kochania. Gdyby moja matka miała kochanka, nie umierałbym przez całe życie z pragnienia przy każdym źródle. Na moje nieszczęście znam się na prawdziwych diamentach – pisze Gary w „Obietnicy…”
Matka to postać kluczowa tej książki (w filmie o tym samym tytule gra ją porywająco Charlotte Gainsbourg). Nina Kacew była córką żydowskiego zegarmistrza z rosyjskich stepów, aktorką.
Pierwsze moje wspomnienia dziecięce to dekoracje teatralne, rozkoszny zapach drzewa i farby (…) uszminkowane twarze, o dziwnej kremowej barwie, z białymi i czarnymi obwódkami wokół oczu.
Wychowywała syna samotnie (kto był ojcem? Być może Iwan Mozżuchin, aktor, który zawsze odwiedzał Romaina i jego matkę, gdy mieszkali już w Nicei?). Wszystkie ambicje i marzenia lokowała w synu (widziała we mnie lorda Byrona, Garibaldiego, d’Annunzia, d’Artagnana, Robin Hooda i Ryszarda Lwie Serce, razem wziętych i każdego z osobna). Drugą jej wielką miłością była Francja, którą odwiedziła w młodości i o której marzyła mieszkając najpierw w Wilnie, później w Warszawie, i gdzie w końcu osiadła wraz z synem. Obraz Francji, który przekazywała swojemu dziecku w swoich lirycznych opisach nie był realnym miejscem na mapie, lecz baśniowym mitem, krainą wiecznej szczęśliwości, gdzie ludzie są wolni i równi, a artyści doceniani. (Ważną częścią edukacji małego Romaina był Panteon pożółkłych pocztówek, w którym królował Wiktor Hugo, a z którego matka usunęła Baudelaire’a tłumacząc to słowami: później zrozumiesz dlaczego oraz Berlioza, Bizeta, Chopina: byli nieszczęśliwi.)
Po kilkudziesięciu latach życia we Francji, Gary pisał: Dotychczas jeszcze zdarza mi się czekać na Francję, na ten ciekawy kraj, o którym mi tyle opowiadano, a którego nie dane mi było poznać i którego nie poznam już nigdy.
Gary urodził się 8 maja 1914 roku w Wilnie, tam spędził pierwsze lata dzieciństwa. Nina Kacew chwytała się wielu sposób zarabiania na życie i edukację syna (fechtunek, tenis, muzyka, balet i inne), między innymi prowadziła dom mody. Twierdziła, że jest to wileńska filia paryskiego domu mody Paula Poiret’a – posunęła się do inscenizacji jego wizyty na otwarciu, co niestety okazało się fiaskiem. Z Wilna przenieśli się do Warszawy, a włosko-francuską riwierę Romain zobaczył pierwszy raz po chorobie nerek, gdy matka zabrała go tam na rekonwalescencję. Morze Śródziemne zachwyciło go od pierwszego wejrzenia i stało się jego wielką miłością. Jakiś czas potem wraz z matką przeprowadzili się do Nicei, gdzie zdołała ona swoją niebywałą żywotnością i przedsiębiorczością (pensjonat dla psów i kotów, gotowanie obiadów, wróżenie z ręki…) zapewnić im życie. Nie zniechęcała się niepowodzeniami (samowary nie przyjęły się jakoś pod naszą szerokością geograficzną – usłyszała, gdy sprzedawała rosyjskie „pamiątki rodzinne”). Z czasem otworzyła i prowadziła hotel Mermonts.
Gdy matka pracowała, Romain miał pisać, tworzyć. Jednym z jego zadań było wymyślenie dla siebie pseudonimu. I rzeczywiście Gary publikował później pod kilkoma pseudonimami. Najsławniejszym z nich był Émil Ajar. Pod tym nazwiskiem opublikował między innymi „Życie przed sobą” w 1971 – i to dzięki pseudonimowi otrzymał za tę książkę Nagrodę Goncourtów. Regulamin tej nagrody mówi bowiem, że pisarz może otrzymać ją tylko raz w życiu, a Gary otrzymał już ją w roku 1956 za powieść „Korzenie nieba”.
Lazurowe Wybrzeże, Nicea i jej okolice pozostały szczególnym miejscem na emocjonalnej mapie Romaina Gary. Choćby rynek Buffa w Nicei, na którym jego matka robiła zakupy i który on zawsze odwiedzał przyjeżdżając tam: Długo błądzę wśród tego nagromadzenia porów, szparagów, melonów, sztuk mięsa, owoców, kwiatów i ryb (…) Spędzam tam długie godziny, marchewki, cykorie i endywie robią dla mnie wszystko, co mogą. (Ja, gdy czytam o Nicei lat międzywojnia mam przed oczyma obrazy Henri Matisse’a z tego okresu, i z tego regionu Francji – uchwycił on to nieprawdopobne światło, kolory – widoczne nie tylko w sukienkach portretowanych przez niego córek, ale i w widocznych za oknem kawałkiem plaży czy palm na nadmorskiej Promenade des Anglais.)
Nicea była mityczną krainą także dla bohatera „Życia przed sobą” – Momo. Nigdy w niej nie był, ale słyszał tak wiele o jej pięknie, że kiedyś postanowił do niej uciec (ucieczka ta zakończyła się jednak w okolicach placu Pigalle, jako że szedł pieszo przez kilka dzielnic Paryża). Nicea była miejscem, o którym Momo myślał, że właśnie tam, można „schronić się przed życiem”, w pięknie tamtego krajobrazu i wśród kwitnących krzewów mimozy. „Życie przed sobą”, tak jak „Obietnica poranka” jest opowieścią o miłości. Bohaterem „Życia…” jest Momo (Muhammad) i pani Roza – była prostytutka, urodzona w Polsce Żydówka, która przeżyła Auschwitz. Mieszkają w Paryżu, na Belleville’u, dzielnicy zamieszkałej przez Algierczyków, Afrykańczyków, Wietnamczyków. Pani Roza w swoim małym mieszkaniu na szóstym piętrze prowadzi nielegalny „pensjonat” – opiekuje się dziećmi prostytutek. Jednym z tych dzieci jest właśnie Momo. Gary mistrzowsko opisuje wielokulturowość we Francji lat 60. Oddając narrację chłopcu, uwalnia się od konieczności politycznej poprawności, a jednocześnie patrzy na świat sercem. I tak, jednym ze wspanialszych bohaterów tej książki jest pani Lola – transwestyta z Senegalu, były bokser, która ma ogromne powodzenie w Lasku Bulońskim, a której największym marzeniem jest rodzina i dzieci. Pomaga ona pani Rozie, gotuje, przynosi pieniądze, czekoladę, wędzonego łososia. Nigdy nie spotkałem Senegalczyka, który byłby lepszą matką rodziny od pani Loli, naprawdę szkoda, ze natura się temu sprzeciwiła. Była ofiarą niesprawiedliwości, a przy okazji nie przyszły na świat szczęśliwe dzieciaki. Pani Loli nie wolno nawet nikogo adoptować, transwestycie są za bardzo inni, a tego się nie wybacza.
Momo na początku książki pyta pana Hamila, byłego sprzedawcę dywanów, który przesiaduje z nim w herbaciarni i wspólnie czytają Koran i „Nędzników”, czy można żyć bez miłości. Miłość przewija się przez tę książkę – to wzajemna miłość Momo i pani Rozy, miłość do piękna, miłość do psa – „Supera”, miłość i wsparcie okazywane sobie przez mieszkańców Belleville’a – doktora Katza, pani Loli, pana Walumby i innych. Ważnym wątkiem „Życia przed sobą” są wojenne wspomnienia pani Rozy, trauma Holokaustu. Jej bezpiecznym miejscem jest piwnica, w której trzyma zapasy, i do której się chowa, gdy ogarnia ją strach. Nazywa ją – swoją „żydowską norą”. Odpowiedzią na strach jest właśnie miłość i ostatnie słowa tej książki brzmią „trzeba kochać”.
Wielbicielem prozy Romaina Gary jest między innymi Szymon Hołownia. W swojej książce „Wszystko w porządku” jako jeden z powodów dlaczego nie napisał dotąd powieści przytacza zakończenie „Obietnicy poranka” Romaina Gary. Pisze, że czytał je już kilkadziesiąt razy i za każdym razem ma łzy w oczach. Piękno tej literatury jest zniewalające.
Romain Gary zrealizował ambicje swojej matki – został pisarzem, otrzymał Order Legii Honorowej, pracował jako dyplomata w Szwajcarii, Boliwii, Bułgarii, był też konsulem generalnym w Los Angeles). Dwukrotnie żonaty – z reporterką Lesley Blanch i z Jean Seberg – aktorką znaną między innymi z filmu „Do utraty tchu” Jean Luca Godarda. Po jej tragicznej śmierci popadł w depresję (opowiada o tym między innymi Wojciech Pszoniak w rozmowie-rzece z Michałem Komarem. Romain Gary zaprosił Wojciecha Pszoniaka i jego żonę Barbarę, kiedy na początku ich pobytu w Paryżu, żeby zamieszkali na rue du Bac – w mieszkaniu, które przed rozwodem należało do jego żony, vis a vis mieszkania zajmowanego przez Gary’ego). W rok po śmierci Jean Seberg, Gary popełnił samobójstwo, a jego prochy, zgodnie z jego życzeniem zostały rozrzucone nad morzem, w Roquebrune-Cap-Martin, na jego ukochanym Lazurowym Wybrzeżu. O pierwszym spotkaniu z morzem Gary pisał w „Obietnicy poranka” tak: Pierwsze zetknięcie z morzem było dla mnie przeżyciem wstrząsającym. Spałem spokojnie na miękkiej ławce wagonu, kiedy nagle poczułem na twarzy orzeźwiający i pachnący powiew. Pociąg zatrzymał się właśnie w Alassio i matka otworzyła okno. Uniosłem się na łokciach, a matka z uśmiechem śledziła moje spojrzenie. Wyjrzałem przez okno i nagle uświadomiłem sobie jasno i wyraźnie, że jestem u celu. Widziałem błękitne morze, kamienistą plażę i łodzie rybackie leżące na jednym boku. Patrzyłem w morze. Coś dziwnego działo się we mnie. Nie wiem, co to było; jakieś uczucie spokoju bez granic, jakieś wrażenie całkowitego oddania. Od tej chwili morze było dla mnie zawsze jakąś skromną może, lecz wystarczającą metafizyką. Nie umiem mówić o morzu. Wszystko, co wiem, to to, że czuję się nagle zwolniony ze wszystkich obowiązków.
Agnieszka Drotkiewicz
Obietnica poranka
Romain Gary
przeł. Jerzy Pański
Czytelnik 1966
Życie przed sobą
Émil Ajar (Romain Gary)
przeł. Krystyna i Krzysztof Pruscy
Cyklady 2005