Pogadamy, jak będziesz duży
– rozmowa z Małgorzatą Bajko i Moniką Janiszewską
Jesteście autorkami książki (Nie)grzeczni?, która, sądząc po opiniach czytelników i ilości sprzedanych egzemplarzy, okazała się strzałem w dziesiątkę. Dopiero co ukazała się druga książka waszego autorstwa: Mamo, co by było gdyby… Jak to się stało, że postanowiłyście współpracować i czym wasze książki różnią się od poradników, których tak wiele na rynku?
Monika Janiszewska: Hm, może zacznę od tego, że napisałyśmy z Małgosią naszą pierwszą książkę, nie spotkawszy się wcześniej ani razu. Na żywo zobaczyłyśmy się jakieś pół roku po wydaniu (Nie)grzecznych?.
Jak to?!
Monika Janiszewska: Jestem dziennikarką i PR-owcem. Od lat interesuję się psychologią i relacjami w rodzinie. Mam na koncie szereg artykułów na ten temat, a kiedy moje dzieci pojawiły się na świecie, zapragnęłam ująć swoje przemyślenia w książkę. Wiedzę teoretyczną zaczęłam uzupełniać obserwacjami z placów zabaw, przedszkola, spotkań rodzinnych. I tak powstał katalog spraw z życia wziętych, które uznałam za istotne i warte głębszej analizy. Postanowiłam wrzucić informację na Goldenline: Szukam partnerki do pisarskiego przedsięwzięcia…
Małgorzata Bajko: Ja z kolei jestem z wykształcenia psychologiem, od lat pracuję jako terapeutka. Zauważyłam, że choć część problemów wychowawczych występuje na podobnych etapach rozwoju dziecka (można je w związku z tym jakoś przewidzieć), to duża część rodziców jest w zetknięciu z nimi zupełnie zagubiona. Nie wiedzą, jak reagować w sytuacjach kryzysowych, są przerażeni nową życiową rolą i nie do końca potrafią zastosować wiedzę czerpaną z poradników w praktyce. Stąd wziął się pomysł na napisanie książki, pokazującej konkretne sytuacje, w których dochodzi do niezrozumienia emocji dziecka a często i swoich własnych, co powoduje konflikty, a także generuje poczucie bezsilności.
Nie jest to typowy poradnik…
Małgorzata Bajko: Mało jest tu teoretyzowania. Staramy się dawać proste, czytelne wskazówki i traktować różne, poważne zdawałoby się sytuacje z poczuciem humoru. Nasze książki mają dawać do myślenia, pokazywać, często skrajnie różną, perspektywę rodzica i dziecka na dany problem. Ale nie zakładamy, że istnieje jeden, odgórny, pożądany model zachowania. Na warsztat bierzemy konkretne sytuacje z życia codziennego, które wszyscy znamy: ktoś się bardzo się spieszy i chce jak najszybciej zabrać dziecko z przedszkola, a ono akurat ma potrzebę zadawania tysiąca pytań i ubiera się w żółwim tempie, albo zależy nam na tym, żeby dziecko się grzecznie przywitało, a tu nic z tego, chowa się za nami. Kto tego nie przerabiał? Dajemy narzędzia do zrozumienia osób ( tych dużych i małych), które mają często zupełnie sprzeczne interesy w danym momencie. Komentarz psychologa, podsumowujący sytuacje opisane w książce pokazuje, gdzie tak naprawdę leży problem (czasami może się on wiązać z samooceną rodzica, a nie z zachowaniem dziecka). Jednak to, co my dalej z tą wiedzą zrobimy, zależy od naszej rodzicielskiej intuicji, której nic nie zastąpi.
Wspominacie o tym, że sytuacjom niegrzeczności często towarzyszy duże napięcie ze strony rodziców. Skąd się ono bierze?
Małgorzata Bajko: Myślę, że w części z nas drzemie taki wymagający, idealny rodzic, który dąży do wyprostowania każdej trudnej sytuacji, ustawienia dziecka pod linijkę, żeby wypełniało polecenia i przede wszystkim nie przeszkadzało innym. Dlatego prawie połowa naszej książki poświęcona jest na sumienne opisanie etapów rozwojowych człowieka, po to, żeby pokazać, że to co postrzegamy jako niegrzeczność może być w danym wieku objawem zdrowia psychicznego naszego dziecka. Już samo uświadomienie sobie tego faktu pozwala nam zyskać trochę dystansu.
Monika Janiszewska: Mamy w sobie głęboko zakorzeniony lek przed oceną ze strony innych, chcemy być postrzegani jako ci, którzy potrafią dobrze wychować swoje dziecko i zapanować nad nim. Traktujemy dziecko jak swoją wizytówkę, tracąc niekiedy z oczu to, co dla naszego kontaktu i więzi z nim jest w danym momencie istotne. Co więcej, w imię grzeczności, często zabraniamy zachowań, będących przejawem cech, które tak naprawdę głęboko cenimy, takich jak: asertywność, aktywność, wytrwałość, itd. Dla każdego grzeczność może znaczyć coś innego, jednak zanim podejmie się kroki dyscyplinujące, warto odpowiedzieć sobie na pytanie, o co w tej konkretnej sytuacji chodzi mojemu dziecku.Trzeba też pamiętać o tym, by dziecko miało takie przestrzenie, w których może się swobodnie zachowywać. Jeśli będziemy zabraniali mu biegać i krzyczeć na placu zabaw, z pewnością znajdzie mniej nadające się do tego miejsce i sposoby na wyrzucenie z siebie rozsadzającej je energii.
Niedługo po wydaniu (Nie)grzecznych? zaczęłyście pracę nad kolejną książką.
Monika Janiszewska: W naszych rozmowach z czytelnikami, po wydaniu (Nie)grzecznych?, często padały pytania o to, jak i kiedy rozmawiać z dziećmi o biedzie, chorobach, seksie itd. I tak powstała książka Mamo, co by było gdyby?, w której analizujemy trzydzieści „trudnych” pytań (np. – Mamo, co by było gdyby ciebie lub tatę wyrzucili z pracy?) i pokazujemy jak można na nie odpowiedzieć. Dzieci mają dużo fantazji na temat tego, o czym się nie mówi i to może wywoływać w nich lęk. Warto przeanalizować te fantazje, urealnić je i pokazać, jakie są możliwości radzenia sobie z problemami, które pojawiają się w naszym życiu.
Małgorzata Bajko: Rozmawiając na trudne tematy, często uciekamy od konkretu, upiększamy, umniejszamy albo próbujemy dziecko zbyć, mówiąc: pogadamy, jak będziesz duży. O konsekwencjach takiego podejścia dużo mówimy w naszej książce. Dziecko, które nie dostało odpowiednich wskazówek, nie będzie umiało zadbać o swoje bezpieczeństwo. Będzie się czuło oszukane przez rodzica, gdy od miesiąca leży chore w łóżku, słysząc: nic ci nie jest kochanie. Może również tworzyć sobie własną wizję rzeczywistości z zasłyszanych strzępków informacji i uważać np. że ujrzenie bociana wiąże się z zajściem w ciążę.
Kiedy rozmawiać z dzieckiem o takich sprawach?
Monika Janiszewska: Wtedy, kiedy dziecko przejawia ciekawość – usłyszało, zobaczyło czy przeczytało coś, co je zaintrygowało. Jeśli pyta, nie zostawiajmy go z tym, tylko próbujmy zgodnie z prawdą odpowiedzieć. Oczywiście nie musimy od razu serwować pełnej wiedzy w danym temacie. Możemy to robić stopniowo, pokazując złożoność problemu.Trzeba uważać, żeby się nie złościć na dziecko, bo to uczy je, że są tematy, o których nie należy z rodzicami rozmawiać, co może się w przyszłości okazać niebezpieczne. Spróbujmy zapewnić sobie dobre warunki do odpowiedzi. Jeśli dziecko rzuci pytanie przelotem, wysiadając z samochodu pod szkołą, wróćmy do tego później, kiedy się nie spieszymy i możemy na spokojnie omówić daną kwestię. Dajemy wtedy dziecku poczucie, że jego poszukiwania, dylematy są dla nas ważne.
Małgorzata Bajko:Przecież od kiedy dziecko jest małe i jeszcze nawet nie potrafi mówić, my już tłumaczymy mu świat, pokazując np. – to jest lampa, a to jest pies. Potem pada pierwsze pytanie: Co to? i odpowiadając na nie, przygotowujemy się na coraz trudniejsze tematy. Z drugiej strony, nie traktujmy rozmów z dzieckiem jako jakiegoś testu na inteligencję. Pokażmy mu, że można razem szukać odpowiedzi. Kiedy byłam w drugiej ciąży, syn zapytał mnie, czy moja dusza nie jest na mnie obrażona, że ktoś podgląda mnie od środka. Zgodnie z prawdą, powiedziałam, że nie wiem i wtedy zaczęła się między nami naprawdę ciekawa rozmowa.
Rozmawiała: Julia Skórzyńska-Ślusarek
Małgorzata Bajko – psychoterapeutka, współzałożycielka Centrum Wsparcia Psychologicznego INEO.
Monika Janiszewska – dziennikarka tygodników regionalnych, interesująca się psychologią, relacjami w rodzinie, związkami partnerskimi i świadomą komunikacją.